Pierwsza lekcja - chemia.Siedziałam z Andy'm w jednej ławce.Za zadanie mieliśmy przygotowanie modelów pierwiastków chemicznych.Kolejne 3 lekcje,Biologię,J.Angielski i Geografie,spędziłam bez niego.2 Wf 'y i historię zamieniliśmy na przygotowanie balu z okazji stulecia szkoły.Po lekcjach zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak tam?Zmęczona?
-Trochę,geografia wyczerpała zapas mojej energii,ale daje radę.
-U mnie raczej matematyka gorzej przechodzi.
-Mogę jakoś pomóc?
-Jak chcesz to...możemy się spotkać u mnie,o 17.
-OK,będę na pewno,ale daj mi swój adres,bo nie za bardzo znam okolicę.
-Wyślę ci na komórkę.
-W takim razie spoko.Do zobaczenia!-Pomachałam mu na pożegnanie.
-Pa!-odmachał mi,a ja się odwróciłam i ruszyłam pod dom.
Przebrałam się w coś ładniejszego i wyszłam z domu,kierując się pod adres,który wysłał mi Andy.
W końcu stanęłam pod ogromnym domem z częściowo szklaną ścianą.Zadzwoniłam dzwonkiem,a drzwi otworzył mi...no właśnie,kto?
-dzień dobry,mogę jakoś pomóc?
-Zastałam Andy'ego?
Nie wrócił jeszcze do domu,ale powinien zaraz być,zapraszam do środka.
-Dziękuję.
Kobieta,która wpuściła mnie do środka wyglądała na młodą,ale zarazem dostojną i poważną koleżankę.Lecz czyją?
-Elizabeth?Ktoś przyszedł?
-Tak,koleżankę Andreasa.
-Kogo?
Z mojej logiki wynikało,że mężczyzna,który pytał się o coś rzekomej Elizabeth to Jhon-brat Andy'ego.Ale niestety się myliłam.Mężczyzna był bardzo elegancki i przystojny,ale nie był to ten sam chłopak,którego Andy opisywał mi jako swojego brata.Rzekomy nieznajomy wydawał się idealną parą dla Elizabeth.
-Witaj,nazywam się Aaron.A pani?-schylił się i pocałował moją dłoń,po czym szczerze i szeroko się uśmiechnął.
-Annabel.Miło mi was poznać.
-Ja nazywam się Elizabeth.Nam również miło.
-Trochę mnie zdziwiło,że nie przyszłaś do Jhon'a.To zazwyczaj do niego przychodzą takie piękne kobiety.
-To znaczy?
-Jest bardziej...towarzyski.
-Po prostu umie zdobyć to co chce,a dziewczynom w twoim wieku to imponuje.-wtrąciła się Elizabeth.
-O wilku mowa.
Te słowa wypowiedział sam Jhon.W końcu miałam okazje przyjrzeć mu się z bliska.Każda rysa jego twarzy była...idealna.Anioł.Już rozumiem o czym mówił Aaron.To znaczy...wiem czemu kobiety bardziej lgną do Jhon'a.Rzekomy "Anioł" wykrzywił usta w uśmiech i pokazał 2 rzędy idealnych (z resztą jak cały on) zębów.
-Pozwólcie,że porwę Annabel na chwilę
Wyciągnął rękę w moją stronę w zapraszającym geście.Dałam mu się "porwać".zaprowadził mnie na górę.
-Z reguły powinienem wyjąć stare rodzinne zdjęcia,ale aż taki zły nie jestem,w zamian za to może opowiesz mi jak poznałaś Andy'ego?
-Chodzimy razem na zajęcia.
-A nie wydaje ci się on trochę...inny?
-Co masz na myśli?
-Może inaczej.Nie wyróżnia się czym wśród innych uczniów?
-Jest typowym odludkiem,ale poza ty wszystko OK.
-Nie pozbierał się jeszcze po śmierci rodziców.Nie może wybaczyć sobie tego,że nie mógł się z nimi pożegnać...O!Witaj Andreas!
Odwróciłam sie w stronę drzwi.Stał tam niezadowolony,wręcz wściekły,Andy.
-Andy?Andy?Andreas?
Nadal wpatrywał się w brata złowieszczym wzrokiem.Powtórzyłam głośniej:
-Andy?
-Chodźmy do mnie.-powiedział oschle.
-Do-dobrze...-zająkałam się lekko.
Na drugim końcu korytarza stały drzwi do jego pokoju.Weszliśmy do środka.
-Czemu jesteś zły na brata?Przecież tylko powiedział mi prawdę...
-Nie chciałem cię martwić.Sam też nie lubię poruszać tego tematu.
-Przecież wiesz,że mi możesz zaufać...No nie smuć się już.
Przytuliłam go najcieplej jak mogłam.Staliśmy tak,przywarci do siebie,przez chwilę.Gdy tylko go puściłam zaczęła się zacięta rozmowa o...właściwie o niczym.Podczas odrabiania matmy Andy radził sobie lepiej niż myślałam.Czyżby skłamał żeby sie ze mną spotkać?Gdy skończyliśmy zeszliśmy na dół do salonu.
-Chyba pora się pożegnać.
-No co ty!Najpierw muszę cię odprowadzić!
Szybko złapał mnie pod ramię i nim się obejrzałam staliśmy już na chodniku idąc w stronę mojego domu.Całą drogę przegadaliśmy.Gdy stanęliśmy na ganku mojego domu.
-Do zobaczenia...
-Do zobaczenia.
Andy przytulił mnie lekko i pocałował w policzek,po czym oddalił się od domu i mi pomachał.Odmachałam mu z wielkim bananem na twarzy.Boże,zaraz eksploduję szczęściem!
Zaraz po krótkim prysznicu zadzwoniła do mnie Kath.
-Hej i jak było?
-Ale co?
-No jak było u Andy'ego?
-aaaa...całkiem sympatycznie.
-I nic więcej?Opowiedz mi co robiliście!
Zaśmiałam się lekko i zaczęłam krótką opowieść o dzisiejszym spotkaniu z Andreasem.
-...I wtedy dał mi buziaka w policzek na pożegnanie...
-Zaraz,CO?!
-No..
-O matko,matko,matko,MATKO!On cię kocha!
-zaraz kocha...to był tylko przyjacielski buziak.
-Tja,jasne,A widziałaś jak on się na ciebie patrzy?Jakby miał cię zaraz pożreć!Ewidentnie chce z tobą chodzić!
-Serio?Nie zauważyłam...
-Sorki,ale późno się robi,jutro wszystko obgadamy,pa!
-pa.
Położyłam się na łóżko i rozmyślałam nad tą całą sytuacją.Z tego błogiego stanu wyrwał mnie sygnał SMS'a.To Andy,napisał "Dobranoc=)".Odpisałam mu to samo,umyłam się i położyłam się do spania.To był długi dzień.
_____________________________________________________________________________________________
I co?Podoba się?Mam nadzieję,ze tak:)
Jak widzicie cuś tam sie już dzieje.
Komentujcie,pliis!:)
PaPa;)
Super ;) Trochę długi post ci wyszedł ;D A ja już wiem co będzie dalej ;P
OdpowiedzUsuńdługi?!No chyba nie:P
UsuńNo chyba tak ;P
Usuńno raczej nie:P
Usuń